Jak wyglądają swapy ubrań?

swap-ubraniowy

Dziś mam dla Was relację z sobotniego SWAP-a ubraniowego: Ciuchowiska, które 10 października miało miejsce w Krakowie. Pierwszy raz brałam udział w wymianie ubrań na żywo! Jeśli jesteście ciekawi, czy okazało się to fajnym doświadczeniem, zapraszam do lektury.

W sobotę 10 października o 11:00 wsiadłam w auto z wielką torbą wypełnioną ciuchami. Mój pierwszy SWAP! O inicjatywie lokalnej wymiany ubrań słyszałam już dawno, ale jakoś zawsze było mi z tym nie po drodze. Albo okazywało się, że najbliższy SWAP w Krakowie będzie za pół roku, albo ostatecznie rezygnowałam z wybrania się, bo krępowało mnie to wydarzenie.

Jakoś dziwnie je sobie wyobrażałam – myślałam, że będę stać ze swoimi ciuchami i handlować nimi za inne 😀 Być może jakieś wymiany tak rzeczywiście wyglądają, nie wiem. Jednak SWAP Ciuchowisko było kompletnie inne i bardzo cieszę się, że na nie poszłam.

 

Co to ten SWAP?

 

SWAP to wymiana używanych ubrań (i nie tylko), która z zorganizowana jest w określonej przestrzeni. Na miejsce przynosimy dowolną liczbę swoich ciuchów, którym chcemy nadać nowe życie, a w zamian możemy zabrać równie dowolną liczbę ubrań przyniesionych przez inne osoby.

To nie wymiana 1=1, możesz przynieść znacznie więcej, niż zabrać, no i odwrotnie. Podejrzewam, że w zależności od organizatorów, zasady mogą się trochę różnić, więc zawsze warto to sprawdzić na stronie.

 

CIUCHOWISKO 

 

Ciuchowisko to nazwa cyklicznie organizowanych SWAP-ów w Krakowie i w Warszawie* już od 2012 roku. W listopadzie tego roku Ciuchowisko również odbędzie się w Katowicach. Tu znajdziecie info o nadchodzących wydarzeniach, warto śledzić!

Październikowa edycja stanowiła część większego wydarzenia Carbon Footprint Summit 2020. Wszystko działo się w Hali Cracovii, tuż obok krakowskich Błoń. Ze względu na bezpieczeństwo i aktualne obostrzenia przed wejściem do budynku mierzono nam temperaturę. Każdy musiał mieć na sobie maseczkę, a po wejściu do środka należało wypełnić formularz dotyczący stanu zdrowia.*

 

swap-wymiana-ubrania

 

W tej edycji wstęp był całkowicie bezpłatny, trzeba było tylko wcześniej zapisać się na wydarzenie. Bilet w formie elektronicznej otrzymałam SMS-em i za pokazanie go w takiej formie (a nie wydrukowany) otrzymałam w prezencie sadzonkę sosny 🙂 Na kartoniku dostawaliśmy pieczątkę, w razie konieczności wychodzenia z budynku.

Swap trwał od 10 do 16 w sobotę, ale i my przychodziliśmy partiami, i ciuchy były wystawiane partiami, więc każdy „rzut” mógł znaleźć coś dla siebie i nie było ryzyka, że o 15 to już nic ciekawego nie będzie. 

W części wydzielonej na swapa mogło przebywać jednocześnie tylko 15 osób, a przed przeglądaniem ciuchów odkażaliśmy ręce i zakładaliśmy jednorazowe rękawiczki. Ubrania, które przynosiliśmy, czekały przed wejściem na swoją kolej do wystawienia. Na bieżąco panie obsługujące wydarzenie dokładały ubrań, by wieszaki nie świeciły pustkami.

Część ciuchów wisiała na wieszakach, część leżała na trybunach:

 

ciuchowisko-swap-ubrania-zero-waste-blog

źródło: Ciuchowisko

 

JAKIE SKARBY PRZYNOSILI LUDZIE?

 

Ubrania były przeróżne: i cudowne, i nie za bardzo – wiadomo. I w świetnym stanie, i w trochę gorszym. Ale zdecydowanie było w czym wybierać i przeglądanie ciuchów okazało się przyjemniejsze niż w lumpeksie. Organizatorzy wydarzenia dbali o to,  żeby ciuchy cały czas prezentowały się dobrze i świetnie ogarniali potencjalny chaos. Naprawdę dali radę!

Mimo że naraz przebierać w ciuchach mogło tylko 15 osób, to i tak było dosyć tłoczno. Trudno było wymijać się (z zachowaniem jakiejkolwiek odległości) między trybunami. Nie wyobrażam sobie tego wydarzenia przy znacznie większej liczbie osób: obawiam się, że walki byłyby groźne, bo i tu zdarzyło mi się, że ktoś trochę na chama wbił się w środek oglądanego przeze mnie wieszaka. Jak w lumpie w dniu dostawy 😉 Ale nie było z tym aż tak źle! Po prostu ja się zestresowałam, jak to ja.

Przed wejściem do pomieszczenia składowaliśmy oddawane ubrania. Wszyscy przynieśliśmy ich naprawdę, naprawdę dużo! Poza ciuchami również można znaleźć było inne pierdółki, takie jak słuchawki, podkładki, pluszaki, książki i inne akcesoria.

 

PODSUMOWANIE

 

Bardzo, bardzo się cieszę, że przełamałam się i poszłam na październikowe Ciuchowisko! Zdecydowanie będę brała udział w następnych edycjach i podobnych wydarzeniach. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wszystko będzie miało szansę odbyć się już w bardziej spokojnych warunkach – bo tym razem wszyscy staraliśmy się załatwić sprawę możliwie szybko, nie rozdrabniać się i konkretnie podejść do sprawy. Domyślam się, że jeszcze większy urok tego wydarzenia drzemie w atmosferze, której ja w sobotę celowo nie doświadczyłam – zachowując dystans i ograniczając czas spędzony w środku. Tak czy inaczej – było super, polecam wszystkim i do następnego!

 

Jeśli jesteście zainteresowani Ciuchowiskiem, zajrzyjcie na ich stronę i koniecznie zapiszcie się do powiadomień o następnych edycjach.


Posłuchaj mojego podcastu:

jak-schudlam-10-kg

Jak schudłam 12 kg i czego nauczyło mnie odchudzanie?

Przyznam, że trochę się wstydzę publikować ten wpis. Tematy okołowagowe zawsze mnie krępowały, bo wiecznie w swojej opinii ważyłam za dużo. Ale wiem,…

teksty, które mogą ci się spodobać