4 rzeczy, które powiedziałabym 18-letniej sobie

rozwoj-osobisty-blog

To będzie wyjątkowo prywatny wpis. Chodził mi po głowie już od wielu miesięcy i chyba dojrzałam do tego, żeby w końcu go opublikować. O ile nie uważam, by żałowanie przeszłości mogło mieć jakkolwiek konstruktywny wpływ na żałującego, to już wyciąganie wniosków ze swoich błędów jest oczywistym kluczem do rozwoju. Wiem, że zwykle uczymy się jedynie na własnych błędach – jeśli już – ale sama nieraz przekonałam się, że jedno zdanie przeczytane w odpowiednim momencie potrafi zmienić życie. Mam nieskromną nadzieję, że któreś spod mojego pióra posiądzie taką moc i sprawi, że dana furtka w Twojej głowie otworzy się szybciej niż miało to miejsce u mnie. Zapraszam.

 

1. Melancholia jest niebezpieczna

 

Musicie o mnie wiedzieć, że byłam szalenie melancholijnym dzieciakiem, nastolatką i wczesną dorosłą. Moim głównym problemem życiowym był ten egzystencjalny – straszliwie przygniatał mnie bezsens życia. Myślałam o nim bardzo dużo. Dużo za dużo. Jego świadomość odbierała mi chęć do robienia czegokolwiek.

W nastoletnich latach zakochałam się w smutku, beznadziei i zepsutym świecie. W moich słuchawkach non stop grał Artur Rojek i Happysad, którzy chcieli umrzeć z miłości i pozabijać wszystkich,  w telewizji oglądałam wyłącznie dramaty, a jedyne książki, które mnie interesowały, to te o najokrutniejszych mordercach i ludzkich tragediach. Potrafiłam godzinami siedzieć samotnie na zimnych schodach, palić papierosa za papierosem i ładować się smutkiem.

Podobne upodobania ma masa osób, ale teraz wiem, że j a igrałam z ogniem, racząc się takimi treściami. No i się doigrałam, bo kilka lat później zdiagnozowano u mnie depresję, którą leczyłam rok. Gdy wyczołgałam się z niej, postanowiłam zrobić, co tylko możliwe, żeby nie wrócić w tamte odmęty.

Chciałam dowiedzieć się wszystkiego o tym, jak można pracować nad swoim nastrojem, samooceną, nastawieniem do świata i ludzi, jak dbać o swoją głowę, czego unikać, jak zmieniać swoje nawyki, jak być lepszym, jak czerpać radość z życia i znaleźć w nim sens. Czytałam, czytałam, czytałam.

I odkąd zrozumiałam, że moje samopoczucie jest w dużej mierze wynikiem tego, co regularnie wkładam sobie do głowy, moje życie kompletnie się zmieniło. 

Nie twierdzę, że ładowanie się pozytywnymi treściami uchroni kogokolwiek przed depresją. Ale wiem, że zaprzyjaźnianie się ze smutkiem nie prowadzi do dobrego stanu psychicznego.

 

Wspominałam o tym w tekście: Nie pakuj sobie g*wna do głowy.

 

2. Zmiana wyglądu nic nie zmienia

 

Dzięki zamiłowaniu do melancholii stale byłam niezadowolona z tego, jak wygląda moje życie i bezustannie odczuwałam desperacką potrzebę zmian.

Co z nią robiłam? Regularnie zmieniałam swój wygląd. Można powiedzieć, że szukałam siebie, ale w rzeczywistości ja naprawdę wierzyłam w to, że nowa fryzura zmieni moje życie. W szkole będzie mi lepiej, ze znajomymi będzie łatwiej, wszystko zacznie się układać i w końcu odnajdę tę nieistniejącą pewność siebie. Nigdy to nie zadziałało, a ja dalej farbowałam, ścinałam, farbowałam, ścinałam, farbowałam. Wciąż sądząc, że lepszy tusz do rzęs naprawdę odmieni coś w moim życiu.

Naprawdę w to wierzyłam jako 18 latka. Na poziomie racjonalnym pewnie zdawałam sobie sprawę z absurdu takich założeń, ale wierzyłam w coś kompletnie innego.

Najbardziej uderza mnie to, jak wielkie nadzieje pokładałam w tym, że w ten sposób w końcu coś się zmieni – i jak często dotykało mnie przez to rozczarowanie. Nie miałam pojęcia, jak mogę realnie coś zmienić w sobie i swoim życiu, a zmiany wyglądu dawały mi wrażenie kontroli. Strasznie złudne i strasznie autodestrukcyjne.

Teraz myślę, że frazes Gdy kobieta zmienia swoje włosy, to znaczy, że zmienia swoje życie chyba kiedyś za mocno weszło do mojej dziecięcej głowy.

 

3. Ruch ma GIGANTYCZNY wpływ na samopoczucie

 

Nie chodzi o wycisk z Chodakowską czy zajeżdżanie się na siłowni. Chodzi o spontaniczną aktywność fizyczną i dbanie o swoje mięśnie – ich rozciąganie i wzmacnianie, spacery, praca nad postawą ciała. Miałam to kompletnie w nosie, nie lubiłam sportu i uważałam, że nigdy nie przestanę się garbić, bo taka moja natura. Aktywność fizyczna kojarzyła mi się tylko z dwiema rzeczami: WF-em i kształtowaniem sylwetki przez fit-świrów. Z niczym więcej.

Kiedy zrozumiałam, że ćwiczyć można z potrzeby dbania o ciało – nie jego wygląd, tylko sprawność, mobilność, witalność, energię – moje podejście do aktywności fizycznej kompletnie się zmieniło. Pojęłam, jak cudownie można wyrażać sobie miłość poprzez realne dbanie o swoje ciało. Chciałabym wiedzieć to trochę wcześniej.

 

Przeczytaj też: Jak przekonałam się do aktywności fizycznej?

 

4. Nie lekceważ tego, co ktoś uważa za Twój talent

 

Przez wszystkie lata szkolne słyszałam, że mam smykałkę do pisania. Gdzieś podskórnie to czułam, ale jakoś uciekałam od tego tak, jak tylko się dało. Bardzo mnie męczyło, ale też dawało mnóstwo satysfakcji – szczególnie, gdy moje wypracowanie w szkole było chwalone na forum klasy. Jednak nigdy nie traktowałam tego wszystkiego poważnie i po prostu uznawałam pisanie za swoją mocną stronę, która zawsze uratuje mi tyłek na sprawdzianie z polskiego.

Kiedy już coś pisałam poza szkołą, to lądowało na samym dnie szuflady i drżałam na myśl przed pokazaniem tego światu. Na studiach zaczęłam pisać zdecydowanie więcej, ale wstydziłam się tak samo. Moja najlepsza przyjaciółka z tamtych czasów nigdy nie zobaczyła żadnego z moich tekstów, o których tylko jej opowiadałam. I to po alkoholu, bo na trzeźwo wstydziłam się nawet mówić o swoich tekstach.

Pisałam o wiele mniej niż mogłam. Milion razy mniej niż mogłam. Dziś tego żałuję, bo mój warsztat byłby o stokroć bardziej wyrobiony, gdybym w liceum i przez połowę studiów nie obraziła się na pisanie.

A piję do dość uniwersalnego wniosku. Niemal każdy z nas w latach szkolnych usłyszał, że jest w czymś choć trochę lepszy od reszty. Albo po prostu jest w czymś dobry. Warto złapać się tego z całych sił i wycisnąć z rzeczonego daru, co się da. Tak szybko, jak to możliwe.

 

. . .

 

Kiedy odliczanie kończy się na 4, możecie być pewni, że żaden punkt nie został dodany z braku laku ani odjęty dla lepszego odbioru artykułu 😉

W kontekście tego wpisu szczególnie chętnie przeczytam Wasze przemyślenia na temat rzeczy, które chcielibyście powiedzieć nastoletniej sobie.

Całuję,

 

blog-minimalizm-2020

 

 

 

 

 

 

 


Zapraszam Was też na moje konto na Insta:

@chociazby

Dużo minimalizmu, rozwoju i prywaty.

Tylko Ciebie tam brakuje!

chociazby-pl-blog-instagram

 

minimalizm-w-szafie

zakupy-ubrania-kupowanie-ubran-w-internecie-online-blog-minimalizm-chociazby-pl

Dlaczego warto kupować ciuchy online?

W aktualnej sytuacji wszyscy niejako jesteśmy zmuszeni do zakupów online. Ja jednak przerzuciłam się na zakupy ubraniowe w necie na długo przed wprowadzeniem obostrzeń. Gdy ostatnio…

Comments1

  1. Dziękuję za ten wpis. Lubię Cię czytać, myślę że mimo różnicy pokoleń (ja 39 lat) Twoja podróż przez życie, przemyślenia są mi bardzo bliskie. Pozdrawiam Agnieszka

Comments are closed.

teksty, które mogą ci się spodobać