Dlaczego warto kupować ciuchy online?

zakupy-ubrania-kupowanie-ubran-w-internecie-online-blog-minimalizm-chociazby-pl

W aktualnej sytuacji wszyscy niejako jesteśmy zmuszeni do zakupów online. Ja jednak przerzuciłam się na zakupy ubraniowe w necie na długo przed wprowadzeniem obostrzeń. Gdy ostatnio w desperackim akcie poszukiwania butów przeszłam bezowocnie 10 stacjonarnych sklepów obuwniczych, przypomniało mi się, dlaczego tak uwielbiam zakupy online i dlaczego – niezależnie od sytuacji – przy takich zakupach zostanę.

Dlaczego uważam, że warto kupować ubrania w necie, mimo ryzyka nietrafionego rozmiaru czy rozczarowania? Dziś o 5 powodach, dla których od co najmniej 2 lat kupuję ciuchy niemal wyłącznie online.

 


Przeczytaj też: Zakupy ubrań online – 10 tipów, które mogą Ci się przydać


 

1. Mogę przymierzyć ciuch z całą zawartością szafy

 

Tworzenie dobrze funkcjonującej minimalistycznej garderoby nie jest łatwe. O moich ostatnich rozterkach z tym związanych pisałam w tym tekście.

Każde zostawienie czegoś w szafie ma być świadomą decyzją – dany ciuch ma współgrać z resztą garderoby i sprawiać, bym już następnego dnia mogła i chciała go założyć.

Piękne szerokie spodnie są… no piękne, ale przestają być fajnym ciuchem, gdy okazuje się, że nie grają z żadnymi butami, które mam, i pasują do co najwyżej jednej góry. W ten sposób ten wyjątkowy zakup nic w mojej szafie nie zmienia, poza tym, że ją zagraca. Nie założę tych spodni ani dziś, ani jutro, ani za miesiąc.

Przymierzając coś w sklepie stacjonarnym, wyobrażałam sobie, że dany ciuch powinien pasować do tego, tego i tego… a rzeczywistość okazywała się kompletnie inna. Zamówienie do domu pozwala mi przymierzyć ubranie ze wszystkimi swoimi ciuchami na dany sezon. Brzmi potężnie, ale mam ich naprawdę mało, więc nie jest to aż tak duże przedsięwzięcie 😉

W ten sposób od razu wiem, czy będzie mi się dane ubranie łatwo i dobrze stylizować (szumne słowo, ale wiecie, o co chodzi) i czy nie okaże się rano, że tak, stylówka wygląda super, tyle że potrzebuję nowej torebki i butów, żeby w niej wyjść.

 

2. Brak presji 

 

I wewnętrznej, i zewnętrznej. Na zakupach stacjonarnych szybko łapie mnie zmęczenie i zniechęcenie, szczególnie po przejściu 10 sklepów i przymierzeniu stu ubrań. Bo chcę już do domu, jestem głodna i zmęczona, chcę już to mieć za sobą, no i nie zamierzam spędzać w galerii pół dnia. W przymierzalni robi się kolejka, trzeba się spieszyć, bo niedługo zamykają, albo nachalny sprzedawca stara się doprowadzić do szybszego zakupu. Dramat.

W domu mogę przymierzyć sobie coś tysiąc razy i pozastanawiać się pół dnia. A dla mnie to niezbędne, by podjąć sensowną decyzję.

minimalizm-w-szafie

3. Szukam i znajduję

 

Nie muszę przemaszerować po wszystkich sklepach w galerii, szukając dobrej jakości i tego, czego akurat potrzebuję, często kończąc z kwitkiem.

Poszukiwania dobrej jakości w dobrej cenie jest tragicznie trudne w sklepach stacjonarnych. Trzeba przejrzeć każdą metkę, pomacać materiał, dosłownie sprawdzić cały asortyment.

Na stronie mogę przefiltrować produkty po tym, co akurat mnie interesuje – skład, kolor, cena, nawet rodzaj dekoltu. Ogromna oszczędność czasu.

Jasne, że czasem długo nie znajdę wymarzonej pary butów (ostatnich szukałam i szukałam), ale poszukiwania będą odbywały się z kanapy i potrwają 5 razy krócej.

Wycieczki do galerii też często kończyły się u mnie bylejakim, tanim zakupem – trochę na pocieszenie i poczucie, że jednak to wyjście nie poszło na marne. Typu bluzeczka za 15 złotych czy kolejna odżywka do włosów. W sklepie online nie mam takiej potrzeby, wręcz przeciwnie.

 

4. Poznanie opinii innych klientów

 

Informacja, że sweter skulkował się po praniu, że dany t-shirt szybko się rozciąga, że spodnie farbują – setki razy skutecznie odwiodły mnie od zakupu. Tych rzeczy nie jestem w stanie sprawdzić w sklepie stacjonarnym i co najwyżej mogę reklamować produkt. Wolę tego uniknąć.

Dlatego często kupuje w H&M i na Zalando (tak, mimo dużej niechęci po akcji z płaszczami, w pewnych kwestiach nie ma sobie równych).

 

 

5. Zdystansowanie się do decyzji 

 

W sklepie stacjonarnym bardzo trudno mi złapać dystans od decyzji zakupowej.  Podoba mi się w przymierzalni? Już mam ochotę maszerować do kasy. W sklepie dostaję trochę małpiego rozumu, bo dużo rzeczy mi się podoba – projektanci ekspozycji wiedzą, jak zaprezentować nam ubrania, żeby łatwo było wyobrazić sobie siebie w tych ciuchach i ulec pokusie.

O ile przeglądając sklepy online, bardzo rzadko się zachwycam, o tyle salonach tych samych marek mam ochotę wziąć niemal wszystko. To dość fascynujące.

Zamawiając online, z mojej perspektywy zawieszam pieniądze, a nie je wydaje. Dopiero wtedy, gdy decyduję się dany ciuch zostawić, realnie poświęcam na niego kasę. W przypadku zakupów stacjonarnych prawdopodobieństwo zwrotu było u mnie kosmicznie niskie – dojazd do galerii i zmarnowanie wolnego popołudnia skutecznie odstraszały mnie od zwrotów i działało na korzyść zostawienia rzeczy średniej.

W sklepach internetowych, w których kupuję, zwrot jest banalnie łatwy i darmowy, nie dostarcza mi specjalnych trudności ani nie zajmuje czasu. Wrzucam paczkę z powrotem do paczkomatu i sprawa załatwiona.

Więc nie mam litości do zwrotów.

 

(musiałam)

. . .

 

Odką kupuje ubrania w 99,9% przez Internet, niemal nie zaliczam wpadek. Tak, mnóstwo zamówień zwracam – ale dzięki ostrej selekcji w mojej szafie zostają tylko prawdziwe perełki. Te, które skradły moje serce w ubiegłym roku, znajdziecie w tym wpisie.

A Wy – wolicie kupować online czy może odliczanie godziny do otwarcia galerii handlowych?

 

PS W końcu znalazłam idealne buty na zimę (w necie, of course)! Na zdjęciu widzicie moje wymarzone Vagabondy, które dotarły do mnie kilka dni temu. Miałam je dopiero 3 raz na nogach, ale póki co jestem zachwycona. 

 


Wpadnij też na mojego insta:

@chociazby 

Dużo minimalizmu, rozwoju i prywaty.

Tylko Ciebie tam brakuje!

 

instagram-chociazby-pl-blog-minimalizm-szafa

 

Cudowności #4 Medytacja na Netfliksie & patent na prostą postawę

Mam naprawdę szalony czas, a dzisiejsze Cudowności są tego efektem. Dużo nerwów, stała gonitwa myśli i ściśnięty żołąek…

teksty, które mogą ci się spodobać