Cudowności #4 Medytacja na Netfliksie & patent na prostą postawę

Mam naprawdę szalony czas, a dzisiejsze Cudowności są tego efektem. Dużo nerwów, stała gonitwa myśli i ściśnięty żołąek trochę zmusiły mnie do poszukiwania spokoju w mojej codzienności – przynajmniej tej w głowie. I wiecie co? Znalazłam go! Serio! Tym samym odkrywając self care na nowo.

 


Cudowności to seria wpisów, w której opowiadam o tym, co ostatnio zachwyciło mnie do granic. Zobacz inne wpisy z tej serii.


 

ZROZUMIEĆ MEDYTACJĘ

 

Dopóki naprawdę nie znalazłam w sobie (desperackiej) motywacji do zapewnienia mojej głowie oddechu, nie miałam żadnego pojęcia o medytacji. Gdzieś mi się utarło, że to próba niemyślenia, skupianie się na jednym punkcie i robienie „omm” w siadzie skrzyżnym.

Drażniło mnie, że tyle osób poleca medytację jako lek na stresy, lęki i bezsenność.

Swoją drogą, ostatnio dochodzę do wniosku, że im bardziej irytują nas jakieś zalecenia, tym bardziej powinniśmy spróbować wcielić je w życie. Latami doprowadzało mnie do szału to, że w ramach dbania o zdrowie psychiczne zachęca się ludzi do sportu. Uważałam, że to spłycanie i bagatelizowanie tematu. I choć wciąż żenuje mnie radzenie osobie z depresją, by szła pobiegać, to tylko ja wiem, jak wiele zmieniło się w moim życiu, gdy wdrożyłam w nie regularną aktywność fizyczną. To tak wtrącając.

Któregoś popołudnia odpaliłam Netflixa, choć w samotności robię to nadzwyczaj rzadko, i na stronie głównej wyświetlił mi się animowany serial „Poradnik Headspace: medytacja. Kliknęłam. I stało się coś, czego się nie spodziewałam. W ciągu dwóch odcinków medytacja stała się dla mnie zrozumiała i… niezwykle kusząca.

Wyobraź sobie, że stoisz przy ruchliwej ulicy. I obserwujesz auta, które jadą w obie strony. Po prostu obserwujesz. Nie liczysz, nie łapiesz się żadnego z nich.  Jeśli omyłkowo się o nie zaczepisz, szybko je puszczasz i wracasz do spokojnej obserwacji. Auta to Twoje myśli.

.

Wyobraź sobie błękitne niebo. Myśli, które się pojawiają, to ciemne chmury, które przypływają i odpływają. Ty masz swoje spokojne, błękitne miejsce. Żadna chmura nie może w nim zagrzać miejsca na dłużej.

Te porównania bardzo do mnie przemówiły. Nagle to wszystko zaczęło mieć sens.

Spróbowałam raz, drugi, aż medytacja stała się dla mnie wyjątkową formą odpoczynku i oderwania się od rzeczywistości – formą, której jeszcze nie znałam. Uczucie spokojnej, oczyszczonej głowy (nawet po 5-10 minutowej sesji) jest nieporównywalne z niczym innym.

To rytuał, który najszybciej wszedł mi w nawyk ze wszystkich, które kiedykolwiek próbowałam wdrożyć. Tak bardzo urzekło mnie uczucie PO i to, jak z tygodnia na tydzień lepiej radzę sobie z emocjami, że nie muszę się do niczego zmuszać. To fantastyczne, gdy tak pozytywny nawyk sam w sobie staje się nagrodą.

Jeśli chodzi o konkrety – ja medytuję popołudniu i wieczorem. Wtedy myśli najbardziej nie dają mi spokoju – rano nie czuję, żebym tego potrzebowała.

Spróbujcie! Obejrzyjcie chociaż jeden odcinek. Myślę, że nie pożałujecie 😊

 

POPRAWNA POSTAWA

 

Garbiłam się, odkąd pamiętam. Długo sądziłam, że mam po prostu wadę postawy i niewiele można z tym zrobić – zgarbiona czułam się komfortowo, a wyprostowana nienaturalnie i dziwnie. Aż jako 23 latka przypadkowo trafiłam w innej sprawie do ortopedy, który oświadczył mi, że moje plecy… są całkowicie proste. Szok!

Niestety nie od razu doznałam oświecenia i zaczęłam stać prosto 😉 Trochę mi zajęło, aż któregoś dnia zobaczyłam się na zdjęciu robionym z boku z zaskoczenia. Tak strasznie zawstydziło mnie to, jak okropnie krzywo stoję, że postanowiłam zmiany wdrożyć natychmiast. Szukałam w necie ćwiczeń na proste plecy, aż trafiłam na film Michała Kanclerza (którego twórczość jutubowa też pomogła mi schudnąć 10 kg):

 

 

Na początku robiłam to ćwiczenie kilkanaście razy dziennie. Dziś robię ok. 2-3 serie plus dodatkowe z gumą oporową. W życiu bym się nie spodziewała, że tak proste i szybkie ćwiczenie zaowocuje efektami niemal od razu! Sprawiło, że zaczęłam niemal automatycznie prostować się jak struna, nawet siedząc przed kompem. Zamierzam na stałe utrzymać je w swojej codziennej rutynie.

Polecam na maksa!

. . .

Te dwa elementy codzienności sprawiły, że i moja głowa, i moje ciało, mają się o stokroć lepiej niż wcześniej. To naprawdę zachwycające!

A co Ciebie ostatnio zachwyciło?

 

blog-minimalizm-2020

 

 

 

 

 

 


Wpadnij też na mojego insta:

@chociazby 

Dużo minimalizmu, rozwoju i prywaty.

Tylko Ciebie tam brakuje!

 

instagram-chociazby-pl-blog-minimalizm-szafa

minimalizm-w-szafie

KOMPULSYWNE-ZAKUPY

Nie chciałaś, a kupiłaś?

Dopiero postanowiłaś sobie, że w tym roku kupujesz odpowiedzialnie. Byłaś pewna, że niczego już nie potrzebujesz i bez…

teksty, które mogą ci się spodobać